Tego lata pandemia dała nam o sobie zapomnieć. Oczywiście nie do końca, o czym świadczą na przykład trudności z wyjazdami za granicę. Na początku lata wiele osób mimo wszystko decydowało się wyjechać do innych krajów Europy, ale im bliżej czwartej fali, tym więcej turystów zostaje w Polsce. Doskonale widać to na przykładzie najpopularniejszych regionów Dolnego Śląska. Jak podają przedsiębiorcy, sytuacja wróciła do stanu sprzed pandemii.

30 tysięcy osób w Karpaczu

Niespotykane od dawna tłumy oblegają znane polskie atrakcje. Karkonoskie szlaki są pełne turystów. Chętni na wspinaczkę non stop pojawiają się w okolicy Śnieżki, Szklarskiej Poręby i wielu innych znanych i lubianych miejsc. Podobno w samym Karpaczu znajduje się obecnie około 30 tysięcy osób!

Według właścicieli okolicznych biznesów lipiec był znacznie spokojniejszy niż sierpień. Może mieć to związek z zaostrzającymi się obostrzeniami w innych krajach Europy. Wiele osób postanowiło w ogóle nie ryzykować i w tym roku pozostać w kraju. Wszyscy pamiętamy, jak trudne były powroty z wakacji zagranicznych w roku 2020. Nie bez wpływu może pozostać fakt, że w sierpniu urlopy bierze więcej osób, zgodnie z przekonaniem, że pogoda w lipcu jest niepewna, a w sierpniu zwykle jest najlepiej. Cóż, w tym roku było zupełnie na odwrót, ale najwyraźniej pogoda nie zepsuła ludziom urlopów.

Ciemna strona oblężenia turystycznego

Natłok turystów z pewnością cieszy właścicieli hoteli, pensjonatów i restauracji. Niestety piękna natura tego regionu źle znosi turystyczne oblężenie. Zwłaszcza że zwiedzający ludzie praktycznie nie czytają tabliczek ostrzegawczych i nie stosują się do zasad ochrony przyrody. Nie sposób również zignorować rzucanych wszędzie śmieci. Tak, sytuacja sprzed pandemii wróciła w każdym znaczeniu tego wyrażenia.

Na ciemną stronę turystyk najbardziej narażona jest Śnieżka, na którą chce wspiąć się dosłownie każdy. Królowa Karkonoszy jest zdecydowanym numerem jeden, jeśli chodzi o atrakcje regionu. To wiąże się z wydeptywaniem alpejskich muraw, zaśmiecaniem okolicy i tworzeniem niebezpiecznych sytuacji. Ludzie zapominają, że są w górach i że nawet z pozoru niska Śnieżka jest bardzo niebezpieczna. Nieprzestrzeganie ruchu jednostronnego, wspinanie się z maleńkimi dziećmi, nieodpowiednie obuwie, brak przygotowania — długo by wymieniać!

Ostatnim często podnoszonym punktem jest oczywiście brak maseczek. Rozluźnieni wakacyjnym rytmem turyści świadomie nie przestrzegają obostrzeń. Czy wpłynie to na wskaźnik zachorowań? Zobaczymy wkrótce.