Emocje związane z ustawą lex TVN nie słabną. Wielu Polaków nie może uwierzyć w to, co wydarzyło się w sejmie, a żarty z reasumpcji stały się nawet elementem wystąpienia Marcina Prokopa na Festiwalu w Sopocie. Obojętni na ostatnie wydarzenia nie byli również mieszkańcy Kłodzka. Grupa zebrała się pod miejskim ratuszem w środę 18 sierpnia o godzinie 18:00, uczestnicząc w manifestacji.

O co chodzi z ustawą lex TVN?

Większość z Was zapewne wie już wszystko o ustawie lex TVN, ale gwoli przypomnienia opiszemy najistotniejsze fakty. W dużym skrócie: nowa ustawa, nazywana potocznie lex TVN, oznacza, że udziały w polskich mediach mogą mieć wyłącznie kraje Europy. Oficjalnie celem ustawy jest zapobieganie, by media w naszym kraju wykupiły takie kraje jak Rosja, czy Chiny. TVN w większości należy jednak do USA, ale dla rządu jest to mało istotny szczegół.

Przyjęcie ustawy spowoduje, że TVN prawdopodobnie nie otrzyma koncesji na nadawanie, a obecna koncesja kończy się pod koniec września tego roku. Podczas oficjalnego głosowania, ustawa NIE PRZESZŁA. Zaskoczeni wynikiem posłowie partii PiS postanowili nie odpuszczać. Ogłoszono 15-minutową przerwę, która znacznie się wydłużyła. Po upływie 1,5 godziny ogłoszono reasumpcję głosowania, które po prostu odbyło się jeszcze raz. Tym razem ustawę przegłosowano, dzięki temu, że 3 posłów partii Kukiza (w tym sam Kukiz), zmienili zdanie. Zmianę stanowiska tłumaczyli zwyczajną pomyłką. I o ile sam pomysł ustawy lex TVN budził średnie kontrowersje, o tyle jawne oszustwo wywołało w kraju burzę.

Mieszkańcy Kłodzka bronią wolności słowa

Grupa mieszkańców z Kłodzka postanowiła publicznie protestować przed decyzją, jaka zapadła w sprawie lex TVN. Protestujący zebrali się pod kłodzkim ratuszem. Protestujący są oburzeni stanem demokracji w Polsce i wyszli na ulicę, by dać temu wyraz. Jeden z mężczyzn wyraził ubolewanie, że po 41 latach od pamiętnego sierpnia 1980 roku znowu trzeba walczyć o wolność słowa w Polsce.

Mieszkańcy Kłodzka wskazali również na jawne łamanie praw Konstytucji i prawdopodobieństwo, że wkrótce ofiarą nowych pomysłów partii rządzącej padnie internet i media społecznościowe.