Nie jest tajemnicą, że piesi mogą stanowić duże zagrożenie dla innych uczestników ruchu drogowego, jeśli tylko nie przestrzegają przepisów ruchu drogowego. Tak było podczas wypadku w Kłodzku. Świadkowie zdarzenia wstrzymali oddech, kiedy samochód osobowy nie wyhamował i potrącił poruszającego się pieszo mężczyznę.

Tak się kończy przechodzenie w miejscach niedozwolonych

Zderzenie auta z pieszym zawsze wygląda przerażająco. Tym razem na szczęście nikt nie ucierpiał. Pieszy oczywiście zapamięta moment wypadku na długo, a jego ciało z pewnością zdobią siniaki i zadrapania. Obrażenia 45-latka nie wymagały jednak hospitalizacji. Nie ucierpiał również kierowca osobówki.

Zamiast ratowników medycznych do akcji wkroczyli policjanci. Podczas ustaleń okoliczności wypadku wyszło na jaw, że pieszy przechodził w miejscu niedozwolonym. Co więcej, w jego organizmie wykryto 1,7 promila alkoholu. Z kolei kierowca auta był trzeźwy.

Rzadko się zdarza, by to pieszemu postawiono zarzut spowodowania wypadku, jednak tym razem wina była oczywista. Prawdopodobnie spożyty alkohol nie miał tu nic do rzeczy, liczyło się bowiem miejsce. Kierowca nie mógł przewidzieć, że w niedozwolonym dla pieszych miejscu spotka osobę, która będzie chciała przejść na drugą stronę. Dalej zadziałała fizyka.

Zaoszczędzisz kilka sekund lub wylądujesz w szpitalu

Zmęczeni codziennymi trudami przywykliśmy traktować przejścia dla pieszych, te oświetlone i te nie, z pewną dozą niecierpliwości. Zarówno przechodzenie na czerwonym, jak i przekraczanie jezdni w miejscach bez pasów, stało się czymś oczywistym. Kierowcom również zdarza się ignorować sygnalizację świetlną, co szczególnie widać w dużych miastach, ale powtarzaliśmy nie raz, że w tego rodzaju wypadkach cenę zawsze płaci pieszy.

Przechodząc „na dziko”, możemy zaoszczędzić kilka lub kilkanaście sekund drogi do pasów. Możemy też wpaść pod samochód, a wtedy stracimy znacznie więcej, zarówno jeśli chodzi o czas, jak i zdrowie. A to i tak jest optymistyczny scenariusz.