Biznes narkotykowy kwitnie i ma się dobrze od dziesięcioleci. Osoby zajmujące się dystrybucją substancji zakazanych doskonale zdają sobie sprawę, jak ważne jest niewzbudzanie podejrzeń i unikanie spotkań z policją. W związku z tym funkcjonariusze muszą się mocno napracować, by likwidować gangi narkotykowe w Polsce. Jak się okazuje, niekoniecznie dotyczy to pojedynczych handlarzy, którym zdarza się wpaść w naprawdę głupi sposób.
Rutynowa kontrola zakończona zatrzymaniem
Policjanci z Kłodzka kilka dni temu zatrzymali jednego z kierowców do rutynowej kontroli. W pojeździe znajdował się mieszkaniec Kłodzka, dobrze znany funkcjonariuszom za nielegalną działalność związaną z narkotykami. To jednak nie było żadną podstawą, ostatecznie kierowca był trzeźwy i jechał prawidłowo. Podczas kontroli funkcjonariusze zauważyli jednak podejrzaną nerwowość u mężczyzny, co skłoniło ich do dokładniejszego sprawdzenia samochodu. Krótko mówiąc, mężczyzna wpadł dlatego, że nie potrafił zachować zimnej krwi. Stres widoczny na twarzy kierowcy sprawił, że policjanci szybko dodali dwa do dwóch. Ich podejrzenia okazały się słuszne.
Od torebki z białym proszkiem po pokaźny zapas narkotyków
Przeszukanie pojazdu zatrzymanego kierowcy ujawniło torebkę z białym proszkiem. Mężczyzna bardzo się starał wytłumaczyć policjantom, iż w torebce znajduje się klej. Jak się zapewne domyślacie, tego tłumaczenia nie wzięto na poważnie. Badania wykazały, że proszek, zgodnie z podejrzeniami policjantów, to amfetamina. Znalezisko stało się podstawą do przeszukania mieszkania 38-latka. Tam z kolei znaleziono znacznie większe zapasy narkotyków. Zrobiło się poważnie, gdy ujawniono blisko 2 tysiące porcji amfetaminy i około 700 porcji marihuany. Żadne bajeczki o kleju nie były w stanie uratować 38-latka od konsekwencji. Za posiadanie i handel narkotykami w takiej ilości mężczyzna może otrzymać nawet do 12 lat więzienia. W najlepszym wypadku handlarz narkotykowy posiedzi w więzieniu 3 lata.