Kościół Katolicki nie ma ostatnio dobrej passy, ale w niektórych kręgach zdanie księdza wciąż jest święte. Bez względu na to, co ksiądz mówi i robi. Do dziwnego i niewytłumaczalnego zdarzenia związanego z instytucją kościoła doszło w Kłodzku. Wożący chłopców w bagażniku swojego auta ksiądz Mateusz U. został… uniewinniony. Co więcej, prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w tej sprawie.
Ksiądz podejrzany o pedofilię wozi chłopców w bagażniku
Ksiądz Mateusz U. jest w Kłodzku dość znaną postacią. Kilka miesięcy temu w mieście miał miejsce proces mężczyzny oskarżonego o pedofilię. To bardzo ciężkie przestępstwo, dlatego uniewinnienie podejrzanego z powodu braku dowodów można jeszcze zrozumieć. Mimo to, gdyby podejrzanym o pedofilię był na przykład budowlaniec lub sprzedawca, ludzie z pewnością trzymaliby się od takiej osoby z daleka.
Tymczasem ksiądz nie tylko wciąż miał kontakt z dziećmi, ale również nadal wykonywał swoje obowiązki, jak gdyby nigdy nic. To pokazuje poziom zaufania lub przymykania oczu na pewne oczywiste fakty. Wszystko przez to, że bycie księdzem wciąż kojarzy się Polakom ze świętością.
Kiedy więc ksiądz Mateusz U. zamknął dzieci w bagażniku i przewiózł je w ten sposób samochodem, nie informując nikogo o swoim pomyśle, po raz kolejny ściągnął na siebie uwagę ludzi. Bagażnik nie jest miejscem do przewożenia ludzi, to po pierwsze, a po drugie, dlaczego mimo oczywistych przesłanek odmówiono wszczęcia procesu?
Trzy zarzuty i sprawa zamieciona pod dywan
Ksiądz Mateusz U. usłyszałby w sumie trzy zarzuty. Oskarżenie o pedofilię, znęcanie się nad dwoma ministrantami i obecnie przewóz ludzi w miejscu niedozwolonym. Tymczasem zarówno prokuratura, jak i policja odmówiły wszczęcia postępowania. Jako uzasadnienie podano brak przesłanek o tym, jakoby miało dojść do czynu zabronionego.
Doprawdy trudno zrozumieć ten wyjątkowy immunitet, jaki przypadł w udziale księdzu Mateuszowi U. Czy prestiż stanowiska uważany jest za istotniejszy od dobra i bezpieczeństwa dzieci? Wygląda na to, że tak.